PIĘĆ PYTAŃ, KTÓRE MOGĄ URATOWAĆ TWÓJ POMYSŁ
Czas czytania: 3min.
Dzień jak co dzień – dzisiaj w trakcie pracy kreatywnej w zespole ponownie spotkałem się z mordercami pomysłów – znanych również pod nazwą „idea killers”. Są to takie stwierdzenia, wypowiedziane przez nas lub innego członka zespołu, które mordują pomysł w samym zarodku zanim jeszcze zdążymy rzetelnie zweryfikować jego potencjał.
Tego się nie da zrobić. Nie mamy na to budżetu. Zejdź na ziemię. Poszukaj czegoś, co będziemy w stanie zrobić. Dobry pomysł, ale…. To nie będzie działać. Już próbowaliśmy to zrobić. To się nie sprawdzi. Bądźmy realistami. To nie ma prawa działać w rzeczywistości. Nie mamy tego w planie. Nie mamy takich możliwości. A to tylko początek listy, która liczy sobie przynajmniej kilkadziesiąt pozycji.
Co robimy w takiej sytuacji? Pierwszą i naturalną reakcją większości ludzi jest zniechęcenie, złość lub wejście w stan „nieboń” (jak nie to nie). Osobiście doświadczałem wspomnianych stanów nie raz, gdy pracowałem w różnych grupach i zespołach mających za zadanie wygenerowanie nowych pomysłów i rozwiązań dla problemów biznesowych. Z czasem jednak, będąc świadomym tego, że takie zachowania są nieefektywne, postanowiłem zmienić podejście i przetestować bardziej asertywne rozwiązania takiej sytuacji. Co udało mi się odnaleźć? Pięć pytań, które są w stanie uratować każdy pomysł.
Za każdym razem, gdy spotykam się z „mordercą pomysłów” zatrzymuję na chwilę proces twórczy i zadaję sobie (lub całej grupie) pięć pytań:
- Ok, rozumiem. A co by było gdybyśmy byli w stanie to zrobić?
- Jak moglibyśmy to zrobić?
- Jeśli nie ja (my), kto może to zrobić?
- W jaki sposób można to zrobić?
- Jakie są trzy powody, dla których warto to zrobić?
Co w ten sposób uzyskuję? Przede wszystkim chwilowe zawieszenie procesu oceny pomysłu – tak cenne w procesie twórczym. Zatrzymując się na chwilę i zadając takie pytania przenoszę tory myślenia z automatycznej oceny pomysłu (dobry – zły, adekwatny – nieadekwatny, etc.) na myślenie o możliwościach. W ten sposób osiągam dwie rzeczy:
- Subtelnie zwracam uwagę na fakt, że ktoś wyłamał się z zasad burzy mózgów (nie oceniamy!)
- Podtrzymuję swoją (i innych) motywację do pozostania w procesie dywergencji (myślenia o pomysłach, możliwościach, rozwiązaniach)
To drugie jest szczególnie ważne w procesie twórczym, gdyż nas umysł jest przyzwyczajony do oceniania i wybierania rozwiązań (konwergencja) i chętnie przełącza się na taki tryb myślenia, gdy tylko damy mu taką możliwość. Szczególnie na początku swojej przygody z kreatywnością zauważałem, że dywergencja (wymyślanie wielu, różnorodnych pomysłów bez ich oceniania) wydaje się być czymś dziwnym, czasem wręcz nienaturalnym (jak to mam nie oceniać pomysłów?).
Co jeszcze mogę uzyskać dzięki takiej strategii? Będąc adwokatem pomysłu (jakie są trzy powody, dla których warto to zrobić?) poszukuję czegoś, co może wesprzeć mnie (nas) w jego realizacji. Takie podejście skłania nas do myślenia o korzyściach i krótkiej refleksji przełamując automatyzm mordercy pomysłu. Bo idea killers to po prostu szybka, bezrefleksyjna reakcja powodowana między innymi chęcią przyśpieszenia procesu dojścia do rozwiązania lub po prostu znudzeniem. I bardzo często nie kryje się za nią zła intencja. Niestety, w większości sytuacji jest to nasze naturalne zachowanie, nad którym się nawet nie zastanawiamy.
Co by było gdyby?
Jak mógłbym?
Kto może?
W jaki sposób?
Dlaczego warto?
Źródło inspiracji: http://www.creativesomething.net/post/66803600688/five-questions-to-be-more-creative-follow